Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie. Trzy pary, Rocco (Marco Giallini) i Eva (Katarzyna Smutniak), Lele (ValerioMastandrea) i Carlotta (Anna Foglietta), Cosimo (Edoardo Leo) i Bianca (Alba Rohrwacher) oraz kawaler Peppe (Giuseppe Battiston) spotykają się na kolacji. Nieoczekiwanie gospodyni Eva, chcąc urozmaicić wieczór, proponuje
Film "Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie" Kraków. Repertuar wszystkich kin w Krakowie. Sprawdź godziny seansów i kub bilet ! Siedmioro długoletnich przyjaciół spotyka się na kolacji. Dla urozmaicenia wieczoru rozpoczynają zabawę polegającą na dzieleniu się między sobą treścią każdego SMS-a, e-maila lub rozmowy
"Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie". Kasia Smutniak zachwyca w świetnej włoskiej komedii [RECENZJA] „Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie” to tegoroczny włoski hit, który został obsypany nagrodami, a podczas Berlinale jego producenci zostali zalani falą propozycji remake'ów. To nie powinno dziwić,…
Pytanko, dlaczego takie zakończenie? Skoro była to inspiracja z "Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie" i tyle wątków zostało zapożyczonych, to dlaczego zrezygnowano z tak cudownego, oryginalnego zakończenia? Kwestia zbyt "skomplikowanego" twista? Może twórcy musieli z niego zrezygnować z kwestii prawnych?
. Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie zaskoczyło naszych redaktorów nie tylko świetnymi kreacjami aktorskimi, ale także samym pomysłem na film i jego realizacją. Choć podczas seansu wpatrujemy się wciąż w tylko jedno w zasadzie pomieszczenie i patrzymy tylko na siedmioro przyjaciół rozmawiających podczas wspólnej kolacji – ani na chwilę nie jest nudno. Włoska produkcja kipi od emocji, a zwrotów akcji również nie brakuje. Podczas zabawy, która opiera się na tym, że uczestnicy kolacji odczytuja na głos SMS-y, które do nich przyjdą, i odbierają rozmowy z włączonym głośnikiem, wychodzi na jaw wiele długo skrywanych tajemnic i bolesnych prawd, a to z kolei prowadzi do kłótni, wyrzutów, oskarżeń i… kolejnych tajemnic. Film z Kasią Smutniak w jednej z głównych ról (Polka wcieliła się zresztą w pomysłodawczynię tej „niewinnej” zabawy) dzięki Aurora Films można od jutra oglądać w polskich kinach studyjnych, a nam jest niezmiernie miło, że objęliśmy ten tytuł patronatem medialnym. Jeśli nie boicie się niełatwych rozmyślań, do których prowadzi film, koniecznie obejrzyjcie ten nietuzinkowy obraz. Tymczasem zapraszamy do lektury Wielogłosu, w którym Mateusz i Sylwia rozmawiają o tym, co najbardziej spodobało im się we włoskim obrazie, a co – jeśli w ogóle jest coś takiego – nie do końca wyszło jego twórcom. WRAŻENIA OGÓLNE Sylwia Sekret: W zasadzie nie miałam co do tego filmu żadnych konkretnych oczekiwań. Miałam co prawda nadzieję na udaną produkcję, po obejrzeniu której będę usatysfakcjonowana, ale na pewno nie spodziewałam się filmu, który bez reszty mnie wciągnie, mimo że poniekąd przyświeca mu zasada trzech jedności – miejsca, akcji i czasu. Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie to bowiem relacja z jednego wieczoru, a dokładnie z jednej kolacji, na jakiej spotykają się przyjaciele z okazji zaćmienia księżyca. Siłą rzeczy akcja dzieje się w jednym pomieszczeniu. A jednak absolutnie nie jest nudno, a w miarę rozkręcania się akcji, trudno oderwać oczy od ekranu. Emocje buzują niemiłosiernie, a widz – mniej lub bardziej cierpliwie – czeka na kulminacyjny moment tego nietypowego “przedstawienia” Mateusz Cyra: Ja z kolei sporo o filmie czytałem przed seansem i oczekiwania miałem spore. Na szczęście był to ten jeden z nielicznych wypadków, gdy film sprostał oczekiwaniom, a nawet okazał się być odrobinę lepszy, niż zakładałem. Włoska produkcja to ten rodzaj filmu, który podczas seansu przykuwa do fotela, sprawiając, że zapominamy o świecie, a tuż po napisach końcowych kłębi się w człowieku mnóstwo pytań, wątpliwości, przemyśleń i analiz. Wykorzystanie jako motywu przewodniego dla całej fabuły prostego eksperymentu socjologicznego było w tym wypadku istnym strzałem w dziesiątkę, a twórcy nie bali się pójść na całość w ukazaniu ludzkich przywar. Fenomenalna rozrywka! PLUSY I MINUSY FILMU Sylwia: Świetny pomysł na film i bardzo dobra jego realizacja to dwa najważniejsze atuty tej produkcji. Weźmy grono bardzo bliskich przyjaciół i sprawmy, aby ujawnili przed sobą wszystkie swoje sekrety (których jakoby nie mają), a wszystko to pod płaszczykiem niewinnej gry, która ma być tylko formą rozrywki… Przyjaciele (trzy pary i jeden mężczyzna, który przybył sam ze względu na gorączkę nowej partnerki) z wielkimi oporami i pod presją oskarżycielskich spojrzeń godzą się w końcu położyć na stole swoje telefony (nazwane przez pomysłodawczynię gry czarnymi skrzynkami) i odbierać wszystkie przychodzące w czasie kolacji połączenia przy włączonym głośniku, a także odczytywać na głos wszystkie SMS-y, jakie w tym czasie zostaną do nich wysłane. Zabawa wydaje się niewinna, zwłaszcza że każdy z jej uczestników zarzeka się, że nie ma absolutnie nic do ukrycia. Z czasem jednak okazuje się, że tajemnice to domena każdego z przyjaciół, a z każdą przychodzącą rozmową i wiadomością robi się coraz duszniej, coraz goręcej i coraz bardziej niebezpiecznie – a tym samym coraz bardziej wciągająco i interesująco z perspektywy widza. Do tych dwóch plusów należy także zaliczyć bardzo udane i bardzo, ale to bardzo naturalne aktorstwo, o którym będziemy wspominać później. Co do minusów… W zasadzie chyba nie mam w tej kwestii nic do powiedzenia. Za to Tobie nie podobało się chyba za bardzo zakończenie tej historii? Na tyle, byś zaliczył je jako minus filmu? Mateusz: Nie, jednak nie na tyle, by uznać to za minus. Nie do końca podoba mi się finałowa scena, bo uważam, że summa summarum twórcy takim zakończeniem stają w obronie swoich bohaterów, z których przez całą produkcję szydzą i których dwulicowość wytykają przez większość czasu. Pozostawienie tej historii w taki sposób ma jednak i dobre strony, dlatego nie klasyfikuję tego jako minus tej opowieści. W ogóle uważam, że ten film ustrzegł się błędów i wad na tyle widocznych, by zaniżały one ocenę końcową i bardzo dobre wrażenie, jakie pozostawia po sobie seans. Dlatego też zgadzam się w pełnej rozciągłości z Tobą i tym, co wskazujesz jako siłę filmu Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie. To świetnie skrojona, intelektualna rozrywka, która daje satysfakcję widzowi z tego, co obserwuje na ekranie. Bohaterowie są może i tylko zarysowani, a akcja goni akcję, ale jest w tej produkcji niepowtarzalny klimat, który sprawia, że żadna z tych rzeczy nie przeszkadza, bo i nie o to w tym wszystkim chodzi. Sylwia: A ja scenę finałową uważam za niezwykle udaną i moim zdaniem twórcy w ten sposób wlali w serca widzów jeszcze więcej goryczy, niż kiedy odkrywali kolejne sekrety bohaterów. I zachowali jeszcze więcej realności. Zakończyli film tak, jak ta kolacja skończyłaby się naprawdę, a nie tak, jak wszyscy chcielibyśmy, aby się skończyła. NAJLEPSZA SCENA Sylwia: Prawda jest taka, że kiedy brzydkie sekrety przyjaciół zaczynają wychodzić na jaw jeden po drugim – każda kolejna scena skrzy się od emocji, wzajemnych oskarżeń, niedowierzania i żalu, a widz ma ochotę głośno wypowiadać raz za razem niecenzuralne słowa, komentując tym samym to, co dzieje się na jego oczach. W zasadzie więc mogłabym w tym miejscu wymienić każdą scenę, w której większe sekrety wychodzą na jaw. A jednak nie wiem, czy najmocniejszą z nich nie była ta, kiedy do Rocco zadzwoniła córka jego i Evy. Nie będę zdradzała, o co konkretnie chodziło, ale sam fakt, że nastoletnia córka zadzwoniła do ojca poradzić się go w kwestii damsko-męskiej (wszystko cały czas na głośnomówiącym!), podczas gdy jej matka jest terapeutką (i kobietą, i matką – jej matką), było wystarczająco bolesne dla siedzącej obok Evy. Takich sytuacji było naprawdę sporo. Podobnie jak z Cosimo – kiedy już myśleliśmy, że dowiedzieliśmy się o nim najgorszego, okazuje się, że to jeszcze nie wszystko… Jestem ciekawa, jaka scena Tobie najbardziej zapadła w pamięć jako najlepsza. Mateusz: Było ich zdecydowanie za dużo, by wymienić tylko jedną. Również uważam za jedną z lepszych właśnie tę, podczas której Rocco rozmawia z córką o istotnym dla niej momencie w życiu. Nie bez powodu zresztą to wtedy między przyjaciółmi trwała najdłuższa i najbardziej wymowna cisza, która nie towarzyszyła bohaterom nawet wtedy, gdy na jaw wychodziły dramaty znacznie poważniejsze i głębsze. Jednak jeśli mam wskazać najlepszą scenę i ograniczyć się tylko do tej jednej, to będzie to moment, w którym wychodzi na jaw orientacja seksualna jednego z bohaterów. Towarzyszące temu niefortunnemu “coming outowi” oskarżycielskie spojrzenia, wszędobylski wyrzut, brak zrozumienia wymieszany nawet z odrobiną pogardy i agresji – nie dość, że zostało to fenomenalnie napisane, to jeszcze aktorzy zagrali to równie dobrze. Przy czym, tak jak mówię – Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie obfituje w dobre sceny. NAJGORSZA SCENA Sylwia: Nie potrafię wskazać momentu w tym filmie, który określiłabym mianem najgorszej sceny. Ani razu podczas seansu się nie nudziłam, ani razu nie byłam zniesmaczona (nie liczę oczywiście zachowania niektórych z bohaterów, bo moralność postaci podczas omawiania najgorszych scen nie ma tu nic do rzeczy). Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie to naprawdę świetny film – dobrze zagrany, dobrze wyważony i dobrze pomyślany. Każda scena jest ważna, nie ma dłużyzn, akcja jest wartka i pełna emocji. Mateusz: Nic dodać, nic ująć. OMÓWIENIE WYBRANYCH POSTACI Sylwia: W tej kategorii można by pisać i pisać. Choć twórcy nie pozwalają nam poznać żadnej z postaci dogłębnie, bo w ciągu nieco ponad półtorej godziny przedstawiają nam siedem osób, to mamy o nich takie pojęcie, że wiele możemy sobie wyobrażać i dopowiadać, a to z kolei sprawia, że ich charakterystyki stają się jeszcze bardziej skomplikowane i mniej płaskie, niż gdyby zostało im poświęcone kilka godzin seansu z dogłębną analizą psychologiczną. Mateusz: Cieszę się, że o tym wspominasz, bo jest to jeden z elementów filmu, który bardzo przypadł mi do gustu – żaden z bohaterów nie został konkretniej przedstawiony, wszystkich znamy z perspektywy reszty przyjaciół oraz z ich przygotowań do odwiedzin u Evy i Rocco, ale nie sprawia to wcale, że odczuwamy jakiś brak czy niedopowiedzenie, a całą resztę możemy – jak już wspomniałaś – dopowiedzieć sobie sami wraz z kolejnymi scenami. Fajny zabieg! Sylwia: Na uwagę na pewno zasługuje grana przez Kasię Smutniak Eva, której jedynym problemem, na początku filmu, wydaje się być niełatwa relacja z dorastającą córką. Kobieta i dziewczyna nie dogadują się, nie potrafią znaleźć wspólnej płaszczyzny, na której mogłyby się porozumieć. Z czasem jednak okazuje się, że to niejedyny problem Evy – jej małżeństwo również zaczyna się rozpadać, ponadto na jaw wychodzi fakt, że kobieta zdecydowała się powiększyć piersi, co nie mieści się w głowach jej przyjaciółek przez wzgląd na zawód, jaki Eva wykonuje. Skoro bowiem terapeutka nie potrafi zaakceptować własnego ciała, to jak mają sobie z tym radzić “normalne” kobiety, na przykład jej pacjentki. Każdą z postaci można by omówić w podobny sposób – dość krótko, ale konkretnie. Najważniejsze jest jednak to, że każda z nich kłamie, oszukuje i zataja, oczekując jednocześnie, że wobec niej przyjaciel czy partner tak nie postąpi. Mateusz: I to jest chyba kwintesencja tego filmu – na grupce tych konkretnych bohaterów twórcy pokazali ludzką hipokryzję, obłudę i jakieś takie ogólne wewnętrzne samoprzekonanie, że wszystko, co czynimy, jest jak najbardziej do usprawiedliwienia, jeśli tylko odpowiednio to uargumentujemy. Relacje międzyludzkie oraz – odrobinę to zawężając – damsko-męskie to niezwykle skomplikowana sprawa, ale nie będzie to z mojej strony żadnym wielkim odkryciem, gdy napiszę, że przynajmniej połowa tych komplikacji wynika z tego, że ludzie sami wszystko komplikują i psują coś, co funkcjonuje, działa i jakoś się sprawdza, szukając dziury w całym lub pragnąc jeszcze więcej, niż mają. AKTORSTWO Sylwia: Wszyscy aktorzy spisali się bardzo dobrze – już podczas pierwszych scen, kiedy przyjaciele są razem, w pełnym gronie, czuć między nimi swobodę i intymność (niepełną oczywiście, jak się później okazuje). Taka gra aktorska sprawia, że zaczynamy jako widzowie zwracać uwagę na niuanse – drobne gesty, ukradkowe spojrzenia, westchnięcia. A takich rzeczy w tym filmie jest sporo – im więcej rzeczy wychodzi na jaw, tym częściej będziemy oglądali kolejne osoby wlepiające wzrok w podłogę lub stół, mnące w rękach fragment koszuli czy sukienki albo bawiące się kieliszkiem. Mnie chyba najbardziej “uwiodła” jednak Alba Rohrwacher wcielająca się w rolę Bianki (swoją drogą, ciekawe, że zarówno prawdziwe imię aktorki, jak i postaci, w którą się wcieliła, oznacza ten sam kolor). Jej gra wydała mi się najbardziej naturalna, choć wpływ na to mógł mieć także fakt, że jej rola wymagała pewnej dozy dziewczęcości i uroku – zwłaszcza na tle innych postaci, w tym nieco dojrzalszych kobiet, które są już matkami. Jednak pozostali, jak na przykład Edoardo Leo wcielający się w Cosimo – świetnie zagrał mężczyznę, któremu bez problemu można uwierzyć, że do szaleństwa kocha swoja żonę, co jednak nie przeszkadza mu romansować z innymi – nie zawiedli. Również Valerio Mastandera jako Lele zagrał naturalnie i wiarygodnie, a scena, w której komplikuje się sprawa zamiany telefonów, zyskała dzięki niemu energii i dynamiczności. Nie widzę w gronie tych aktorów słabszego ogniwa – nie dość, że dobrze zagrali, to jeszcze zostali idealnie dobrani do swoich ról. Mateusz: To prawda – dobór aktorów do poszczególnych bohaterów jest bardzo dobry i wszystko było zagrane i zgrane na tyle dobrze, że nawet nie przeszło mi przez głowę, by szukać alternatyw dla poszczególnych postaci. Moim zdaniem nikt nie wybija się na tle pozostałych, nawet mimo faktu że taki Marco Giallini (Rocco) czy Giuseppe Battiston (Peppe) mają odrobinę mniejsze role niż towarzyszący im aktorzy. A to też jest sztuka, aby przy tak sporej ilości pierwszoplanowych postaci znaleźć i utrzymać równowagę między nimi, a to udało się zarówno reżyserowi, scenarzystom, jak i odwtórom poszczególnych ról. Ja nie mam ulubieńca – podobali mi się w zasadzie wszyscy i każdego z aktorów obejrzałbym w innej produkcji, żeby zobaczyć, jak radzą sobie w innych rolach. KWESTIE TECHNICZNE Sylwia: Jeśli mam być szczera, to niespecjalnie zwróciłam uwagę na muzykę w filmie, więc w moim odczuciu nie była ona wybitna. Natomiast to, jak operowano kamerą, bardzo fajnie oddało klimat filmu – wręcz czujemy przestrzeń między przyjaciółmi, która staje się zwężać z każdym wyjawionym sekretem. Zdjęcia i nieco przytłumione kolory podbijają atmosferę duszności, która dopada w końcu każdego ze zgromadzonych na kolacji. Wszystko to dobrze ze sobą współgra, tworząc film ciekawy tematycznie, ale także przyjemny wizualnie, na który miło się patrzy pomimo niepewności, jaką wywołuje poprzez zachwianie wiary w prawdomówność drugiego człowieka. Także tego najbliższego. Mateusz: Był w całym filmie jeden konkretny motyw muzyczny, który dość często się powtarzał i była to całkiem przyjemna dla ucha melodia, podobnie zresztą uważam o całej ścieżce dźwiękowej do filmu. Może obyło się bez rewelacji i nikt jakoś specjalnie nie będzie poszukiwał samej muzyki z Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie, ale oceniłbym ją na dobrą z plusem. Wspomniałaś o pracy kamery, zdjęciach i ogólnej kolorystyce filmu, dlatego nie będę powielał zdania, z którym się zgadzam. Ja z kolei chętnie wspomnę o tym, że bardzo przypadł mi do gustu dom bohaterów, u których gościli przyjaciele oraz my przez niemal dwie godziny. Osoby odpowiedzialne za scenografię i rekwizyty odwaliły kawał dobrej roboty, sprawiając, że to wnętrze perfekcyjnie imituje dobrze urządzony i zorganizowany dom i sądząc po samym wystroju, układzie pokoi i wszystkim, co złożyło się na ogólne tło dla perypetii bohaterów, uważam, że można znacznie łatwiej uwierzyć w opowiadaną przez twórców historię. SŁOWEM PODSUMOWANIA Sylwia: Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie to świetny dramat z elementami komediowymi, który choć rozgrywa się w jednym pomieszczeniu podczas jednej kolacji, może pochwalić się niezwykle wartką akcją i wieloma zwrotami fabularnymi. W pewnym momencie już nic nie jest pewne, a widz wątpi, czy którakolwiek z osób jest wierna, godna zaufania i zwyczajnie dobra. Włoska produkcja podważa może odrobinę wiarę w przyjaźń, ale… czy na pewno? A może właśnie udowadnia w perfekcyjny i zgrabny sposób, że przyjaźń nie rozpadnie się dopóty, dopóki przyjaciele nie wiedzą o sobie absolutnie wszystkiego? Film pozostawia nas z wieloma refleksjami i bardzo dobrze – na pewno po seansie nie będziemy się czuli lekko i przyjemnie, ale w dobrych filmach nie o to przecież chodzi. Mateusz: Włosi udowadniają, że wciąż pamiętają, jak się robi filmy dobre, mocne, zostawiające w widzu multum przemyśleń po seansie. Tak się to powinno robić i uważam, że dystrybutor Aurora Films lepiej nie mógł wejść w 2017 rok niż właśnie tak udaną produkcją, jaką jest Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie. Wiem na pewno, że będę wracał do tego filmu, bo czasem dobrze jest za sprawą tak udanych obrazów dokonać autorefleksji na temat nas samych, naszych bliskich oraz czasów, w jakich przyszło nam żyć. Ten film przeraża, wpędza w spiralę wątpliwości, ale i przednio bawi, a to chyba najważniejsze tak dla widza, jak i dla twórców. Ocena Mateusz: 8/10 Fot.: Aurora Films Podobne wpisy:
{"type":"film","id":752725,"links":[{"id":"filmWhereToWatchTv","href":"/film/Dobrze+si%C4%99+k%C5%82amie+w+mi%C5%82ym+towarzystwie-2016-752725/tv","text":"W TV"}]} powrót do forum filmu Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie 2018-01-23 01:59:36 Zakończenie opiera się na'co by było gdyby nie zagrali w tą grę" mnie jakoś to nie zachwyciło.. Film swietny, mimo że każdy ma jakieś tajemnice i z każdego typowego kowalskiego można było by zrobić taki film + szkoda że film głównie opiera na tych miłosnych tajemnicach, już nic oprócz zdrady nie można ukryć?
Perfetti sconosciuti2016 7,7 168 007 ocen 42 767 chce zobaczyć 6,9 21 ocen krytyków {"rate": Strona główna filmu Podstawowe informacje Pełna obsada (28) Opisy (4) Opinie i Nagrody Recenzje (4) Nagrody (10) Forum Multimedia Wideo (1) Zdjęcia (51) Plakaty (21) Pozostałe Ciekawostki (1) Powiązane (15) Newsy (27) {"type":"film","id":752725,"links":[{"id":"filmWhereToWatchTv","href":"/film/Dobrze+si%C4%99+k%C5%82amie+w+mi%C5%82ym+towarzystwie-2016-752725/tv","text":"W TV"}]} powrót do forum filmu Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie Mocne zakończenie 2017-05-03 01:46:52 Kikira ocenił(a) ten film na: 9 Okrutny film. W sumie odsłaniający wszystko, czego nie chcemy widzieć w ludziach. Końcówka jak z książki Terakowskiej "Ono" i rozdział "ząb".Odpowiedz1 2017-05-03 01:46:52
{"type":"film","id":752725,"links":[{"id":"filmWhereToWatchTv","href":"/film/Dobrze+si%C4%99+k%C5%82amie+w+mi%C5%82ym+towarzystwie-2016-752725/tv","text":"W TV"}]} powrót do forum filmu Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie 2017-01-17 00:36:50 ocenił(a) ten film na: 8 Zauważyłem, że osoby na forum interpretują to zakończenie na 2 sposoby. Moim zdaniem w zakończeniu została nam przedstawiona wizja tego, w jaki sposób zakończyłoby się przyjęcie, gdyby bohaterowie NIE ZAGRALI w tą grę (np. poprzez niewyrażenie zgody). Wtedy nikt o niczym by się nie dowiedział, wszyscy dalej żyliby w wyidealizowanym świecie, nie znając prawdy o swoich przyjaciołach i mnie to zakończenie jest proste i jednoznaczne. Wątpię, aby twórcy robili 90-minutowy film, z czego ok. 80min to byłaby "alternatywna rzeczywistość". Ja wolę wierzyć w to, że w zakończeniu chodziło o to, o czym napisałem :D mr_oziu czyli wychodzi na to ze ona dostała te kolczyki od tego swojego przyjaciela czyli ze spali ze soba tak ? dlatego ona sie wkurzyła jak sie dowiedziała ze tamten zdradza jeszcze swoją żone bo zdradzał tak samo jeszcze ją. troche to pokrecone :D stahoo14 Tak. Dlatego oddała mu kolczyki i splunęła w twarz. Mało pokręcone. stahoo14 Woah!!! Dzięki!! Ja się tych kolczyków nie domyśliłam :D! Wgl końcówki nie zrozumiałam i musiałam wpaść na forum (głupia :D ) . Dzięki Wam!!! Asiek_oo Przecież do tej Evy pisze na końcu SMSa , kiedy wraca ze swoją dziewczyną autem do domu... slawmm To jest oczywiste! Od razu to pojąłem. Ten film byłby taką sielanką z takim sielskim zakończeniem, gdyby wyciąć grę z telefonami. Reszta to nadinterpretacja. slawmm To ja może powiem jak było na prawdę. Ostatnia scena i pytanie „dlaczego nie chciałeś zagrać w ta grę” oraz fakt ze kolczyki miała na sobie (co również było zauważone przez męża) oznacza, ze cały film opowiadał właśnie o alternatywnej rzeczywistości. W czasie filmu kolczyki oddała, a na koniec je miała. Również ekipa po wyjściu z budynku mówiła o Poznaniu Lucilli a nie Łucio. Majtki założyła, bo mąż nie wiedział ze ich nie miała - cała scena gry była tylko alternatywna rzeczywistością. grampa ocenił(a) ten film na: 8 Snik3rs_ Całkowicie się zgadzam. Egzot ocenił(a) ten film na: 8 Snik3rs_ I ja! Coherence się kłania. :> Snik3rs_ Obie wersje są równie prawdopodobne. Epilog mógł być wersją alternatywną (co by było gdyby nie zagrali), a równie dobrze cała ta gra mogła być alternatywą, by pokazać do czego prowadziłoby podjęcie tej gry i że każdy z nas skrywa tajemnice. Nie ma żadnego argumentu, który by przeważył za którąś z teorii. To widz decyduje, czy woli żyć w kłamstwie, czy też by bolesna prawda wyszła na jaw. Dagmik ocenił(a) ten film na: 8 Kung_Fu_Master Jednak mocniejsze i o wiele bardziej prawdopdobne wydaje się zakończenie, w którym "nic się nie stało" bo trafniej pokazuje otaczającą nas rzeczywistość. Nie jest końcem opowiadania ale piłeczką w stonę widza, który jako członek społeczeństwa najpewniej żyje w sieci niewinnych kłamstw a po wyjściu z wieku nastoletniego raczej nie gra w szczerość... Dagmik I ja też właśnie wybieram takie zakończenie tego filmu. Dagmik No właśnie skoro się kłamie dobrze to oni nadal kłamią w swoim miłym towarzystwie :-) Dagmik ocenił(a) ten film na: 8 patty2_p Dokładnie :) Snik3rs_ Warto też zauważyć, że Rocco szykując się do snu znów ma na sobie niebieską koszulę - a po zalaniu się winem zmienił na białą w tej alternatywnej rzeczywistości. coca_cola15 Otóż to! Kolejny dowód! slawmm oczywiście niby można na dwa sposoby interpretować ale wg. mnie to jednak ten banał przedstawiony wprost, cale 80 minut to alternatywna sytuacja jest skumulowaniem tego co nieuniknione .. NIEUNIKNIONE ! .. telefon do wąsacza w drodze powrotnej i tak inicjuje nadchodzącą katastrofę lbras76 "telefon do wąsacza w drodze powrotnej i tak inicjuje nadchodzącą katastrofę..."Tajemnica pozostaje tajemnicą, nic się nie wydało. slawmm zdecydowanie nie. Było dokładnie na odwrót slawmm Ja się nie zgadzam. To było przedstawienie tej alternatywnej rzeczywistości, co by było jakby zagrali. ;) Bo przecież nie mieli odwagi...i jeszcze udowadniają to słowa bohatera na końcu. ;) slawmm Ja pierdzielę, jak wy tak prostą historię tak potraficie sobie komplikować!Widzę że dla niektórych średnio-rozgarniętych, 10 min przed końcem powinna być tablica wyjaśniająca, że "teraz pokazujemy co by było, jakby nie było zabawy"!Bo już tu jakieś oszołomy aspirujący na Raczka, próbują symbolikę (czy jakieś magiczne działanie) zaćmienia wciskać slawmm Ja też tak uważam.
dobrze się kłamie w miłym towarzystwie zakończenie